Kocham brata mojego byłego

Dział dla dyskusji nie pasujących do innych działów.
no avatar
User

nica28

Posty

3

Rejestracja

22 sty 2017, o 19:07

Lokalizacja

Portland

Kocham brata mojego byłego

Postautor: nica28 » 22 sty 2017, o 19:11

Z moim byłbym byłam dwa lata, na początku zafascynował mnie swoja osobą, ponieważ leżałam wtedy w szpitalu, a on był na stażu. Widziałam jak zajmuje się innymi osobami, że jest wrażliwy, pracowity itp. wygladał na kogoś przy kim nie bede sie bac niczego, ze obroni mnie w kazdej sytuacji. Niestety prawda była inna. Zabiegał o moje względy ja po dlugim mysleniu dałam mu szansę. Było cudownie, dogadywalismy się itp, była milosc(niby) zamieszkalismy razem, mielismy oboje prace itp. przyszedl czas, ze pragnelam dziecka bardzo i spytalam sie jego o zgode. Był gotowy. Minelo pare miesiecy i wtedy sie zaczelo... bylam w 6 miesiacu ciazy poklocilam sie znim i filmy pornograficzne bylo ich pelno na komputerze a ja jestem osobatolerancyna i gdyby tylko chcial obejrzelibysmy to razem. oklamal mnie ze to nie dla neigo tylko dla kolegi, nie bylam taka glupia. w jo telefonie rowniez znalazlam takie rzeczy bylo mi przykro. kiedy wybaczylam mu i chcialam zrozumiec, tydzien pozniej przez przypadek dowiedzialam sie ze ma dlugi. Tak by gotowy na dziecko! w ciazy miesiaca musial splacic 5 tysiecy, chcialam sie juz wyprowadzac, tu dziecko mieszkanie aon oklamal mnie ze jest gotowy na dziecko. obiecywal przysiegal ze nigdy wiecej mnie nie oklamie, ze to jakos splaci.... jakos.? maialam pieniadze odlozone jestem ambitna osoba i daam mu te pieniadze... dalam mu te 5 tsiecy aby z nim byc i zyc juz normalnie dac mu szanse. ale dalej bylam zla poniewaz zmiedzy czasie uzbieralam mu na prawo jazdy, na wozki widlowe, i mial jeszcze jedna wade.. problem z zebami kiedys stracicl w bojce. i dalamm na to... mial sztuczne ktoe musialam nosic je aby sie przyzywczail niestety ie robil tego regularnie i zeby sie juz rozregulowaly.. prosilam aby sam zbieral juz na to nawet bo symbolicznej 1zl dziennie.... mielismy dziecko do jakiegos czasu bylo ok... draznilo mnie ciagle ze nie dba o zeby, przesta dbac i o siebie... o higiene intymna. czesto sie klocilismy wlasnie o te dwie rzeczy. obrzydzal mnie zrobil sie wrdny i aroganki a ja przy nim bylam wulkanem emocji widzac go chcialam zlapac za cos i rzucic w jego strone przy kazdej klotni mowilam mu ze przesraje go kochac i nie bede z nim tylko dlatego ze mamy dziecko, ale tak bylo przez pewien czas.. kiedy bylam jeszcze w ciazy pojechalismy do jego rozicow na swieta. poznalam jego brata... zauroczyl mnei co tez powiedziam o tym mojemu faccetowi bo zawsze bylam szczera i myslalam ze cos tym zrobi. fastynowal mnie jego brat, podobal mi sie z urody wysoki umiesniony nie jakis pudzian nie chdzi o to, ale silny umial wiele zrobic byl starszy od niego ode mnie o 5 lat. duzo rozmawialismy zartowalismy serce mi drgalo na jego widok. z kazdym rzyjazdem tam chcialam widziec jego brata. czasami zastanawialam sie czy ja go kocham, ale to tak bardzo bolalo bo wiedzialam, ze nie moge z nim byc, bo rodzina itp. Moj facet(byly) nic nie umial, byl cieciowaty, a ja chcialam kogos kto cos umie zrobic. tylko umialm sie chwalic i wywyzszac moja rodzina go nie lubila. kiedy napisalam do jego barta anonimowo ze tesknie traf chcial, ze skpnal sie ze to ja uciekal ode mnie ignorowal bo wiedzial ze nie mzoe sie to stac... niestety tak los chcial ze w swieta 2012 bylam znowu na switach i nie moglam juz sie oprzec to bylo silniejsze ode mnie wiedzialm ze to jest milosc wiedzialam ze juz nie uciekne od milosci, wiedzialam ze on moze mnie nei chciec a ja bede zawsze cierpiala, ale On. jego brat... zroil krok.. zlapal mnie za reke wyznal mi milosc... bylam szczesliwa a zarazem stlumiona faktem, ze rodziny sie odwroca od nas.. i tak bylo tak bardzo sie pokochalismy ze jestesmy razem jego rodzina nie chce nas znac, moja.... na poczatku byla przeciwna, wiedziala ze nie bede z .... ale wiedziala, ze zle zrobilismy. Na szczescie owoli sie uklada bylismy u mojej siosrty poznala go moj swagier ma z nim tematy brat nie chce narazie nas znac, ale rodzice widza, ze jestem szczesliwa i narazie dali nam wolna reke, ale sopniowo beda go poznawac... mam niestety inny problem do ktorego potrzebuje porady. Mamy dziecko coreczke, kochana skonczyla niedawno roczek. Moj byyly chce ja widywac a ja chce aby on ja widywal. niestety jego brat jest u mnie co dwa tygodnie ma taka prace. ten zas mi gada ze nie bedzie przyjezdzal jak jest jego brat to mowie ze w tyg moze byc a on ze nie bedzie na dwie godziny widywal dziecka, propnuje mu hotelik gdzie nocka kosztue 15 zl oon nie chce. Wczesniej byl co tydzien w niedziele sedzial pol dnia prowokowal mnie do klotni a ja maialam doscy i powiezialam ze co drugi tydzien bdzie i np piatek... niby ok ale kiedy przyjechal znowu awantura.. gdby bylo cieplo wzialby ja na dwro albo do siebie a raczej do jego rodzicow mieszkaja niecala godzinke stad. ma wymwki ze on racuje itp moze mial z was ktos podobny problem. to ja musze ingerowal w to, zeby mogl ja widziec bo zalezy mi na tym aby widziala ojca. ale ja chce ulozyc dla niej rodzine nornalna bez klotni z miloscia i ona to widzi kiedy jestesmy razem przychodzi i nas przytula caluje jest szczesliwa a kiedy my sie calujemy ona sie cieszy. wiem ze to jest brat jej ojca sama jestem wsciekla. on probuje to rozwalac, szantazuje mnie ze powie wszystkim jaki byl kiedy jego brat a to przeciez przeszlosc ech... wiem jaki jest teraz poznalam go mialam czas przez rok oobserowac jego zachowanie i wiedzialam w duszy ze to wspanialy czlowiek i tak jest.. nie wiem co z tymi widzeniami, raz go neinawidze i nei chce go widziec bo ciagle mnie drazni i prowokuje do klotni a za tydzien chce aby przyjechal do amelki nawet tedy kiedy jest jego brat bo lepiej sie czuje.. a on nie chce... nie wiem czy jak sad zadecydowalby o tym, czy patrzaby na to, ze to jego brat. chcialam miec znim dobry kontakt, ale widze ze nie moge, wydzwanial do nie z numeru prywatnego w ncoy po kilka razy, wipisywal do mojej rodziny glupoty ... ciagle gadam, ze go nienawidze, ze mam go dosc arobie inaczej, czemu? nie kochm go i gdyby nie corka byloby lzej. czemu to mi tak zalezy a nie jemu gdyby mial jaja i chcial ja widziec nic by mu nie przeszkodziloby, czy to bat czy jakis inny facet, jestem powoli bezsilna, zagubiona, chce byc zjego bratem nigdy nie przezylam takiej milosci, ale on nie chce abym z nm pisala i rozmawiala przez jakis czas bo on ciagle mnie kocha wiem, ma racje ciagle slyszy jedno a ja ciagle roie drugie, nie wiem jakie on ma prawa (moj byly) czy jego brat musi wychodzic jak on hce widziec ja czy nie... nie stac mnie na prawnika u nas jest drogo. echhh pomocy
no avatar
User

Reklama

darmowe konto firmowe

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości

© 2009-2018 biznesforum.nsv.pl oparte o oprogramowanie phpBB.
[ Time : 0.117s | 12 Queries | GZIP : Off ]